Archiwum kategorii ‘Lectio Divina’

Po niepowodzeniu we własnej ojczyźnie, kiedy Jezus został odrzucony przez swoich ziomków, których zaślepiła zazdrość, tak że nie byli w stanie otworzyć się z wiarą na Niego, Jezus kontynuował nauczanie obchodząc okoliczne wsie (Mk 6, 6b). Stwierdził również, że nadszedł czas, aby i Dwunastu rozpoczęło szerzenie przepowiadania i dokonywanie znaków królestwa (wypędzanie demonów, uzdrawianie chorych).

Lectio divina XV niedziela zwykła „B”

Wyjść do ludzi.

Celem ich misji miało być pełne ukonstytuowanie się ścisłego grona uczniów, których Jezus powołał wcześniej wybierając spośród wielu „Dwunastu” (Mk 3, 13-19) oraz przygotowanie drogi przed Panem, dla Jego późniejszej działalności.

Kontekst naszej perykopy wskazywałby, że należy ją odczytywać w świetle początku działalności publicznej Jezusa i Jego pierwszego wystąpienia, które miało miejsce wg Marka w czasie, gdy Herod uwięził Jana Chrzciciela (Mk 1, 14-15). Wówczas Jezus rozpoczął głosić Ewangelię Bożą. Kontekst następujący perykopy o rozesłaniu Dwunastu ponownie nawiązuje do owej historii z Janem Chrzcicielem, którego ostatecznie Herod nakazał stracić i potem na wieść o działalności Jezusa utożsamiał Go z Janem myśląc, że to zmartwychwstały Jan dokonuje cudów. Początki misji Jezusa i pierwsze posłanie Dwunastu wykazują wiele cech wspólnych.

Lectio  Czytaj dalszą część wpisu »

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Śledzik
  • Digg
  • Wykop
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Google Buzz
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • email
  • Drukuj

PYTANIA POMOCNICZE:
1.Miłość Chrystusa
Czy wierzę w bezgraniczną miłość Chrystusa do mnie?
Czy odczułem ją kiedyś w sposób „namacalny”
Kiedy ostatnio wyznałem Bogu miłość?

2.Radość Chrystusa
Czy odczuwam wewnętrzną radość płynącą ze świadomości bycia umiłowanym przez Jezusa?
Czy codzienne troski, smutki i wydarzenia przesłaniają mi prawdziwą radość?
Czy potrafię przekazać bliźnim swoją radość i mówić o niej głośno?

3. Przyjaźń Chrystusa
Czy mam świadomość wybrania przez Jezusa?
W jakim stopniu pozwoliłem się już Jemu pochwycić?
Czym jest dla mnie przyjaźń?
Jakie cechy przyjaźni cenię sobie najbardziej?
Co jestem w stanie dać przyjaciołom?Czy jest to coś zewnętrznego, czy też część siebie samego, serca, miłości, życia?
Czego mogę nauczyć się o przyjaźni od Jezusa?

Wytrwajcie w miłości mojej! – J 15, 9-17

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

komentarz Czytaj dalszą część wpisu »

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Śledzik
  • Digg
  • Wykop
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Google Buzz
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • email
  • Drukuj

Przedstawiając tę metodę sięgamy do tekstu O. Bogdana Kocańdy OFMConv.

Metoda powstała  w oparciu o praktykę życia świętych franciszkanów: między innymi  św. Bonawentury i św. Piotra z Alkantary.  Składa się z kilu punktów:

1. Modlitwa wstępna

Najważniejsze w tej modlitwie jest staniecie przed Bogiem całym sobą, tzn. w sposób spontaniczny, a nie za pomocą sztywnych formuł, wejdź w obecność Pana Boga ukazując Mu to wszystko co jest teraz w tobie, czyli twoje uczucia, myśli, cierpienia fizyczne itd.

2.       Czytanie tekstu Pisma św.

W medytacji franciszkańskiej centralne miejsce zajmuje osoba Jezusa Chrystusa. Stąd głównym tematem ma być rozważanie nad wcieleniem, całym życiem i męką Chrystusa. Ponieważ jak pisze Bp Alwarez: „rozważanie to zagrzewa dusze do miłości i daje siłę do dźwigania Jego krzyża; wyciska też łzy współczucia do Chrystusa i bliźniego. To właśnie rozważanie skutecznie umacnia duszę w pokorze” . Pismo św., szczególnie Ewangelie, jest  niezastąpionym źródłem poznania Króla królów i siebie samego.

3.       Rozmyślanie

a)    wyobrażenie danej sceny biblijnej

Po przeczytaniu tekstu Pisma św. należy wyobrazić sobie daną scenę biblijną z całą naszą wiedzą na temat tego fragmentu świętej Księgi. Łatwiej wówczas spostrzec cały kontekst, klimat i całą ostrość rozważanych wydarzeń. Praca wyobraźni dostarcza rozumowi – jak uczy św. Tomasz z Akwinu – materiału do dedukcji, a tym samym umożliwia zrozumienie tego, co jest rozważane. Nadto wyobraźnia wzmacnia wymiar przeżyciowy, co z kolei mocniej angażuje naszą wolę.

b) utożsamienie się z tą sceną

Jest to bardzo ważny moment rozmyślania, ponieważ dochodzi tu do głosu cały wewnętrzny świat medytującego. Jego stan duszy  nakierunkowuje  władze rozumu i woli do utożsamienia się z konkretną postawą reprezentowaną bądź przez osoby występujące w rozważanej scenie biblijnej, bądź z postawą wynikającą z samej treści świętych słów. Utożsamienie psychologicznie zbliża medytującego do słowa Bożego, a przez nie wchodzi w bezpośredni kontakt z Bogiem.

c) Ocenianie swojego życia

W tym momencie dochodzi do nieuniknionej weryfikacji postaw medytującego z postawą ukazana w Biblii, a co za tym idzie dokonuje się ocena życia medytującego. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o rewizję własnego życia. Duch Święty w tym momencie może rozjaśnić ciemności naszego wnętrza i ukazać jedną z Bożych prawd, albo wskazać słowo życia, które będzie proroczym głosem naszego jutra; może również uaktualnić różne swoje dary duchowe lub inne łaski. Medytujący w wolności ma przyjąć wspomniane dary i za nie dziękować.

4.      Dziękczynienie

Dziękczynienie wypływa z serca kochającego, które widząc otrzymane łaski nie potrafi milczeć

b)    Uwielbianie Boga za Jego łaski

Dziękczynienie winno przerodzić się w uwielbienie ponieważ odkryty dar, nawet jeśli jest to bolesna prawda o nas samych, staje się Bożym prezentem  dla naszego wzrostu w świętości. Uwielbienie ma mieć wymiar autentycznej radości wypływającej z serca które poznaje i kocha. Jeżeli medytujący nie jest w stanie w tym momencie uwielbiać Boga winien poprzestać na dziękczynieniu. Należy strzec się przed literalnym i sztywnym stosowaniem metody, gdyż wówczas tracimy z oczu  Boga, a skupiamy się tylko i wyłącznie na metodzie, co w konsekwencji nie będzie przynosić właściwych i spodziewanych owoców modlitwy.

5.      Ofiarowanie siebie Bogu

Kolejnym krokiem jest nasza decyzja ponownego ofiarowania siebie  Panu Bogu. Tu w sposób szczególny ofiarujemy naszą przemianę życia, którą winniśmy podjąć po przejściu wszystkich poprzedzających ten moment kroków. Modlitwa myślna jest narzędziem naszej przemiany, nie może być stosowana tylko i wyłącznie terapeutycznie, np. dla wewnętrznego wyciszenia się, czy relaksacji. Jest to spotkanie z osobowym Bogiem, które ma doprowadzić do głębszego zjednoczenia, a to wymaga również konkretnych kroków ascetyczno-moralnych, czy też podjęcia innych praktyk duchowych. najważniejsze w ofiarowaniu jest jednak oddanie swojego serca Najwyższemu. Nazywam to zanurzeniem mojego serca w Sercu Jezusa. Między innymi w ten sposób chrześcijanin może przemieniać swoje serce  na wzór   Najświętszego Serca Pana naszego Jezusa Chrystusa.

6.       Prośba o wytrwanie w otrzymanej łasce

Ostatnim krokiem w medytacji franciszkańskiej jest pokorna prośba skierowana do Boga o wytrwanie w otrzymanej łasce. Jest to wyraz nie tylko kształtowania pokornej postawy, ale również znak ufności medytującego nie we własne siły, ale w miłosierdzie Najwyższego. Tak, jak modlitwa wstępna, prośba ma być skierowana do Boga w sposób spontaniczny, niejako poprzez wyciągnięte ręce, w które Bóg wcześniej włożył swoje prezenty.

Tak przeprowadzona medytacja pozwala odkryć nowe płaszczyzny działania Boga w człowieku i staje się punktem wyjścia do kontemplacji. Dlatego też nie ma sztywnych ram czasowych. Ramy te mogą stanowić okoliczności niezależne od samej modlitwy, np. plan dnia, program rekolekcji czy nawet nasze samopoczucie. Czas nie może stawiać barier  w  działaniu łaski, jedynie należy pamiętać, żeby czytanie Pisma św. wcześniej wybranego fragmentu nie było zbyt długie. Najlepiej 3 do 5 minut.

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Śledzik
  • Digg
  • Wykop
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Google Buzz
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • email
  • Drukuj

KTO JEST MOIM PASTERZEM?

 

Żyjemy w czasach, które ogłaszają za jedną z najwyższych wartości absolutną wolność i możliwość robienia tego, na co się ma ochotę. Dlatego tak niemodne jest dziś mówienie o posłuszeństwie, postępowaniu według dobrych wzorów, ukazywanie relacji pasterz – owca jako ideału do naśladowania. Człowiek w imię tak rozumianej wolności odrzuca posłuszeństwo Bogu i … staje się niewolnikiem idei płynących z telewizora lub gazety. Idei bardzo przewrotnie ukrywających fakt, że w imię wolności stajemy się niewolnikami najemników, którym zależy tylko na „ostrzyżeniu owiec”. Dlatego nieustannie potrzebujemy weryfikacji: Za kim naprawdę idę? Kto jest moim pasterzem? Kogo słucham?

 

Ewenglia J10,11-18

Jezus powiedział:
11. «Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce.

12-13  Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
14-15 Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce.

16  Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz.
17 Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać.

18  Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».

Czytaj dalszą część wpisu »

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Śledzik
  • Digg
  • Wykop
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Google Buzz
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • email
  • Drukuj

Rozważaliśmy Ewangelię niedzielną z 15 stycznia 2012 – II niedziela zwykła

Jan stał z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek
Boży. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się
i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego:
Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie.
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny
dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat
Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza –
to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: Ty
jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas – to znaczy: Piotr.
(J 1,35-42)

Poniżej kilka refleksji ze spotkania:

  • Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem – zastanawia

natychmiastowa reakcja uczniów, usłyszeli o Jezusie i bez zastanowienia poszli za
Nim. W innych fragmentach jest także mowa o tym, że zostawili wszystko – pracę,
rodzinę, swoje dotychczasowe życie. Bez rozważań, analizowania za i przeciw, bez
zabezpieczeń na wszelki wpadek, gdyby jednak nie wyszło. A jak wygląda nasze
pójście za Chrystusem?

  • Czego szukacie? – pytanie, które Jezus zadaje uczniom, zadaje także i nam. Czego

szukacie, czyli dlaczego chcecie iść za Mną, czego się spodziewacie?

  • Chodźcie a zobaczycie – Jezus zaprasza do wejścia z nim w bezpośrednią relację;

chce, żebyśmy osobiście przekonali się kim On jest. Tylko tak można zostać jego
uczniem.

  • Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza»

doświadczenie spotkania z Jezusem sprawia, że chcemy się nim dzielić. Pierwszymi
osobami z którymi uczniowie dzielą się swoją radością są ich bliscy. A czy my
potrafimy świadczyć w rodzinie o Jezusie Chrystusie?

  • I przyprowadził go do Jezusa – zadaniem uczniów nie jest nawracanie innych,

przekonywanie ich, że Jezus jest Mesjaszem siłą argumentów. Wzorując się na Andrzeju,
jedyne co mamy zrobić to przyprowadzić ludzi do Chrystusa. A On dokona reszty.

Zapraszamy na kolejne spotkanie ze Słowem Bożym już 13.02.2011r.

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Śledzik
  • Digg
  • Wykop
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Google Buzz
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • email
  • Drukuj

Podczas ostatniego spotkania poniedziałkowego rozważaliśmy fragment Ewangelii przypisany na nadchodzącą niedzielę. Oto on:

Ewangelia wg św. Jana

(J 1,6-8.19-28)
Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: Kto ty jesteś?, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem? Odrzekł: Nie jestem. Czy ty jesteś prorokiem? Odparł: Nie! Powiedzieli mu więc: Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie? Odpowiedział: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz. A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem? Jan im tak odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.

Podczas naszego rozważania towarzyszył nam o. Marian Arndt ofm – biblista – udzielając cennych wyjasnień i wskazówek. Dużo czasu poświęciliśmy Chrystusowi jako światłości. O. Marian zwrócił uwagę, że światło zawsze było w Biblii  znakiem Teofanii – objawienia chwały Bożej. Mojżesz i lud wybrany prowadzony przez słup ognisty, ognisty rydwan, przemienienie Jezusa na górze Tabor i wielka światłość.

Z drugiej strony brak Chrystusa, brak przyjęcia Boga, symbolizuje ciemność. Kiedy Chrystus umarł na krzyżu mrok ogarnął ziemię, kiedy Judasz wyszedł z wieczernika z postanowieniem zdrady Chrystusa – ewangelista zauważył: „a była noc”.

Światło prowadzi Mędrców do żłóbka, budzi pasterzy na polu. Jest to światłość, która zewsząd oświeca, nie jak światło naturalne, które daje cień. Pasterze stali w centrum nadzwyczajnej światłości. Światło naturalne było zresztą też ważne – skoro było stworzone jako pierwsze (patrz Księga Rodzaju opis Stworzenia Świata). W Mt 4,16 mamy wprost napisane, że „naród żyjący w ciemności ujrzał światło”. Groty, w których Bóg się objawiał były nazywane grotami światła. Ojciec Marian opowiedział nam piękną historię o Narodzeniu Pańskim zaczerpniętą z jednego z Apokryfów, ale… nie przytoczę jej tutaj… Podobnie jak pozostałych licznych tematów poruszanych podczas spotkania.

Jeśli chcesz usłyszeć dużo więcej zapraszam na spotkania poniedziałkowe, a szczególnie 02.01.2012 o 19:15, kiedy to o. Marian będzie miał kolejną katechezę biblijną dla nas.

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Śledzik
  • Digg
  • Wykop
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Google Buzz
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • email
  • Drukuj