Fonto Colombo położone w Dolinie Reatyńskiej, na zboczu góry Rainerio. Zwane również franciszkańskim Synajem.

Nazwa sanktuarium Fonte Colombo wywodzi się z języka łacińskiego: Fons Columbarum, czyli „Źródło Gołębi„. Tak miał nazwać św. Franciszek małe źródełko wytryskające u podnóża góry, kiedy przybył tu po raz pierwszy w 1217 r.

 

 

Z Fonte Colombo  związane są przede wszystkim 3 wydarzenia:

  • powstanie Reguły Zakonu Braci Mniejszych
  • operacja oczu
  • cudowny obiad

Powstanie reguły

Swoją nazwę Franciszkańskiego Synaju Fonte Colombo zawdzięcza wydarzeniom, które dokonały się na przełomie 1222 i 1223 roku. Święty Franciszek, pod naciskiem braci proszących o ostateczną Regułę, która by normowała ich życie zakonne, udaje się zimą 1222 r. do pustelni w Fonte Colombo.

Gdy Zakon się już rozrósł, Franciszek postanowił starać się, by sposób życia wspólnoty, aprobowany przez papieża Innocentego III, jego następca Honoriusz zatwierdził na stałe. Skłoniło go do tego pewne objawienie, jakie otrzymał. Miał wtedy widzenie, że zebrał z ziemi okruszyny chleba i miał je rozdzielać wielu zgłodniałym braciom, którzy stali wokół niego. Kiedy zaś obawiał się rozdzielać tak drobne okruchy chleba, by przypadkiem nie rozsypały się przez palce, usłyszał z góry głos: „Franciszku, uczyń z okruszyn jedną hostię dla wszystkich i daj spożywać pragnącym”. Gdy to uczynił, niektórzy nie przyjmowali jej pobożnie albo gardzili takim darem, za co zostali napiętnowani przez zarażenie trądem.

To wszystko święty mąż opowiedział rano swoim towarzyszom bolejąc, że nie rozumie tajemnicy widzenia. Następnego dnia, gdy trwał na modlitwie, usłyszał głos mówiący z nieba: „Franciszku, okruszyny chleba z ubiegłej nocy oznaczają słowa Ewangelii, hostia jest Regułą, trąd jest nieprawością”.

Idąc za wskazaniami Bożymi otrzymanymi w widzeniu, postanowił najpierw przeredagować i skrócić do zwięzłego tekstu dotychczasową Regułę, ułożoną z licznych i długich cytatów z Ewangelii i dopiero tę nową wersję przedstawić papieżowi do zatwierdzenia. Dlatego za natchnieniem Ducha Świętego udał się z dwoma towarzyszami na pewną górę, gdzie poszcząc o chlebie i wodzie podyktował nową Regułę według tego, co Duch Święty poddał mu na modlitwie. Po zejściu z góry przekazał Regułę na przechowanie swemu wikariuszowi, ale ten po kilku dniach oświadczył, że przez nieuwagę ją zgubił.

Powtórnie więc mąż Boży udał się na miejsce samotne i wkrótce napisał ją ponownie na wzór pierwszej, jak gdyby otrzymał słowa z ust Boga. Potem od wyżej wspomnianego papieża Honoriusza, w ósmym roku jego pontyfikatu, otrzymał jej zatwierdzenie, jak tego pragnął.

Zachęcając gorąco braci do przestrzegania Reguły mawiał, że niczego w niej nie umieścił z własnego pomysłu, ale wszystko kazał tak napisać, jak mu to przez Boga było objawione. Ażeby zaś to, co mówił, nabrało jeszcze większej powagi przez świadectwo Boga, po niewielu dniach wyciśnięte zostały na jego ciele stygmaty Pana Jezusa palcem Boga żywego. Stygmaty były w pewnym sensie bullą Chrystusa, Najwyższego Kapłana, który zatwierdzał we wszystkim Regułę i wywyższał jej autora„.

Św. Bonawentura, Legenda większa

Regułę pierwotną br Eliasz zgubił co dla Franciszka musiało być bolesne. Wtedy Franciszek pisze Regułę od nowa, a właściwie zostaje  mu ona podyktowana przez Chrystusa.

„Liczni ministrowie zebrali się u brata Eliasza (…) i powiedzieli mu: „Słyszeliśmy, że brat Franciszek przygotowuje nowa Regułę. Boimy się, aby nie napisał tak surowej, że nie będziemy mogli jej zachować. Chcemy, abyś poszedł do niego i powiedział mu, że nie chcemy być zobowiązani do zachowywania owej Reguły. Niech ją ułoży dla siebie, a nie dla nas”. (…) Błogosławiony Franciszek zobaczywszy wspomnianych ministrów, zapytał: „Czego chcą owi bracia?”. A brat Eliasz odpowiedział: „To są ministrowie, którzy słysząc, że układasz nową Regułę a bojąc się, abyś nie ułożył zbyt surowej, powiadamiają cię, że wyrażają swój sprzeciw, iż nie chcą być zobowiązani do jej zachowywania. Napisz ją dla siebie, a nie dla nich.” Wówczas błogosławiony Franciszek zwrócił swoją twarz w stronę nieba i tak odezwał się do Chrystusa: „Panie! Czy nie dobrze powiedziałem, że mi nie uwierzą?” Wtedy dał się słyszeć w powietrzu głos odpowiadającego Chrystusa: „Franciszku, niczego twego nie ma w Regule, lecz wszystko co tam się znajduje, jest moje. I chcę, aby tę Regułę zachowywano ściśle co do litery i bez komentarza, bez komenatrza, bez komentarza”. 

Zbiór Asyski, 17

 

Regułę w ostatecznej formie (Reguła zatwierdzona/Regula bullata) zatwierdził papież Honoriusz III 29 listopada 1223 r. bullą Solet annuere, której oryginał wraz z tekstem Reguły jest przechowywany po dziś dzień w Sacro Convento w Asyżu.

Kiedy wejdziemy do kościółka w Fonte Colombo możemy zobaczyć na ścianie płaskorzeźbę: na wysokim drzewie, a dokładnie dębie ostrolistnym, Jezus dyktujący Regułę św. Franciszkowi i brat Leon cierpliwie wszystko spisujący. Sielankową atmosferę psuje jednakże przybywająca grupa braciszków pod wodzą brata Eliasza, którzy protestują przeciw nadmiernej, ich zdaniem, surowości Reguły.

 

Po wyjściu z kościółka możemy odwiedzić miejsca przedstawione przez artystę, łącznie z dębem, na którym miał się ukazać Pan Jezus, dokładnie w momencie kiedy braciszkowie próbowali złagodzić zapisy Reguły. „Franciszku, nie ma nic twojego w regule, ale moim jest wszystko co ona zawiera” – miał powiedzieć Jezus zamykając tym samym wszelkie spory na temat Reguły.

Tutaj znajdziemy również maleńkie kapliczki: św. Marii Magdaleny z XII wieku (pierwotnie św. Cecylii), Pozdrowienia Dziewicy czy grotę brata Leona. W kaplicy św. Magdaleny na prawej ścianie są 2 XV-wieczne freski: polskiej księżnej św. Kingi oraz św. Marii Magdaleny. XVII wieczny fresk na lewej ścianie przedstawia św. Klarę.  Pamiątka modlitwy św. Franciszka w tym miejscu jest namalowany  przez niego krzyż Tau.

Strome schody prowadzą najpierw do groty brata Leona. Tuż za nią można zobaczyć wewnątrz małej chatki pień drzewa, na którym miał się ukazać Chrystus. W XVII w. drzewo obaliło się. Pień jego zabezpieczono w tym miejscu, a z reszty brat Giovanni z Pizy wykonał płaskorzeźbę, obrazującą aprobatę reguły. Pień ten jest zasypywany karteczkami z prośbami i podziękowaniami.
Schodząc trochę niżej, dochodzi się do rozpadliny skalnej, czyli groty św. Franciszka (Sacro Speco). Tutaj właśnie Święty odbył post czterdziestodniowy o chlebie i wodzie przed św. Michała Archanioła, zanim ułożył Regułę dla swego Zakonu. Drewniany krzyż przypomina, że św. Franciszek, przebywając w miejscach samotnych, miał zwyczaj stawiać krzyż i przed nim rozpamiętywać Mękę Pańską. Nad grotą stoi kaplica św. Michała Archanioła, do którego Franciszek miał szczególny kult, zbudowana wkrótce po śmierci św. Franciszka.

Jeżeli powrócimy na plac przed kościołem i zejdziemy w dół jakieś 400 metrów dotrzemy do właściwego Fonte delle Colombe, czyli Źródła Gołębi. Miejsce, w którym się znajdujemy przed pobytem tutaj św. Franciszka nosiło nazwę Monte Raniero i dopiero dzięki Biedaczynie z Asyżu, który właśnie przy rzeczonym źródle miał się zatrzymać, aby pozdrowić gołębie, które nazywał sorelle piumate, czyli pierzaste siostrzyczki, zostało „przechrzczone” na Fonte Colombo i taką nazwę nosi po dziś dzień.

Naprzeciw kaplicy św. Magdaleny znajduje się domek, w którym Franciszek przeszedł operacje.

 

Operacja oczu

Drugie ważne wydarzenie, które miało miejsce w Fonte Colombo, to operacja oczu. Franciszek nabawił się domekzapalenia oczu, będąc wśród krzyżowców w latach 1219-1220. Brat Eliasz zmusił Franciszka do wizyty u lekarza w Foligno, ale leczenie nie przyniosło rezultatów. Potem kardynał Hugolin zaprosił go do Rieti, gdzie mieszkał wybitny chirurg, specjalista od chorób oczu, członek dworu papieskiego. Franciszek nie chciał się leczyć, ale bardzo szanowął kardynała i był mu posłuszny. Na początku stycznia 1226 został przewieziony do Fonte Colombo na zabieg chirurgiczny, który miał polegać na przepaleniu rozgrzanym żelazem wszystkich żył od ucha aż do brwi, jako że od wielu lat Franciszkowi spływała do oczu ropa.

„Gdy nadeszła stosowna pora na leczenie oczu, błogosławiony Franciszek, chociaż był bardzo chory, opuścił kościół św. Damiana. Na głowie miał wielki kaptur, który uszyli mu bracia, oczy zaś przewiązane opaską lniano-bawełnianą przyszytą do kaptura, z powodu ostrych bólów, jakie sprawiało mu światło dzienne. Jego towarzysze zawieźli go na koniu do pustelni Fonte Colombo, w pobliżu Rieti, aby zasięgnąć rady u lekarza z tego miasta, specjalisty od oczu.

Lekarz ten przyszedł zbadać Błogosławionego i powiedział, że trzeba dokonać kauteryzacji od ucha aż do brwi, aby ulżyć oku najbardziej schorzałemu. Ale Święty nie chciał się poddać zabiegowi przed przybyciem brata Eliasza. Oczekiwano go, ale nie przybywał, zatrzymywany przez wszelkiego rodzaju przeszkody, a Święty wahał się poddać zabiegowi. W końcu zmuszony koniecznością ustąpił, lecz uczynił to przede wszystkim z posłuszeństwa biskupowi Ostii i ministrowi generalnemu. Odczuwał żywą niechęć do zajmowania się sobą, dlatego chciał, by decyzja wyszła od jego ministra generalnego.
Pewnego dnia przybył lekarz, zaopatrzony w kauter służący do przeprowadzania zabiegów przy leczeniu oczu. Rozpalono ogień i umieszczono w nim narzędzie, aby rozpalić je do czerwoności. Błogosławiony Franciszek, chcąc umocnić swego ducha i uspokoić swe serce, powiedział do ognia: „Bracie ogniu, Pan cię stworzył szlachetnym i użytecznym dla wszystkich stworzeń. Bądź dla mnie życzliwy tej godziny, gdyż zawsze cię kochałem i będę się starał nadal to czynić z miłości do Pana, który cię stworzył. Proszę więc naszego wspólnego Stwórcę, aby złagodził twój żar, bym mógł go znieść”. Po skończeniu modlitwy uczynił znak krzyża nad ogniem. My, którzy byliśmy przy tym, wszyscy uciekliśmy, ogarnięci wzruszeniem i litością, jedynie lekarz z nim pozostał.
Gdy po operacji powróciliśmy, Franciszek zawołał: „Bojaźliwi! Ludzie małej wiary! Dlaczego uciekliście? Mówię wam, naprawdę nie odczuwałem żadnego bólu, ani nawet żaru ognia. Jeśli nie jest dobrze przypalone, niech lekarz zacznie od nowa, jeszcze dokładniej!”
Lekarz widząc, że podczas zabiegu Święty nawet się nie poruszył uważał, że był to wielki cud. Rzekł więc do braci: „Przecież jest to człowiek chory i słaby, bałbym się uczynić coś podobnego nawet ludziom silnym, mającym zdrowe ciało – z obawy, że tego nie zniosą, jak tego już doświadczyłem w niejednym wypadku”.
Przypalenie było bardzo rozległe – od ucha aż do brwi. Od lat ciecz spływała Franciszkowi dniem i nocą na oczy i dlatego trzeba było, zdaniem lekarza, wypalić mu wszystkie żyły od ucha aż do brwi. Inni lekarze natomiast byli odmiennego zdania, uważali, że operacja jest niewskazana, co się potwierdziło, gdyż nie przyniosła żadnej ulgi. Inny lekarz przebił mu uszy, ale też bez spodziewanego rezultatu„.

Kompilacja Asyska, 86

Cudowny obiad

Chory i lekarz żyli w jak najlepszej przyjaźni. Pewnego dnia Franciszek zaprosił na obiad lekarza, który troszczył się o niego.
„W tym czasie błogosławiony Franciszek przebywał w pustelni braci zwanej Fonte Colombo, w pobliżu Rieti, lecząc oczy. Pewnego dnia odwiedził go okulista i jak zwykle wdał się z nim w długą rozmowę. Zabierał się już do odejścia, kiedy Święty rzekł jednemu ze swoich współtowarzyszy „Idź i każ przygotować dobry posiłek naszemu lekarzowi!” Współtowarzysz odpowiedział: „Ojcze, musimy Ci wyznać, że jesteśmy tak źle zaopatrzeni, iż wstyd go prosić na takie jedzenie”. Błogosławiony odpowiedział: „Ludzie małej wiary, nie każcie mi jeszcze raz powtarzać”.

Lekarz zaś rzekł do Błogosławionego i do jego współtowarzyszy: „Bracie, właśnie dlatego, że twoi bracia są tak ubodzy, z przyjemnością spożyję z nimi posiłek!” Lekarz ów był bardzo bogaty, więc chociaż Święty oraz jego bracia już dawniej często go zapraszali, nigdy nie chciał z nimi spożywać posiłku. Bracia poszli tymczasem przygotować stół i czerwieniąc się ze wstydu, umieścili na nim trochę chleba i wina, jakie posiadali, oraz trochę jarzyn, które przygotowali dla siebie.
Ledwie posiłek się rozpoczął rozległo się kołatanie u drzwi pustelni. Jeden z braci poszedł otworzyć. Oto przyszła kobieta, która przyniosła wielki kosz pełen białego chleba, ryb, raków, miodu i pięknych winogron, jakby dopiero co zerwanych. Wszystko to zostało wysłane błogosławionemu Franciszkowi przez możną panią z zamku oddalonego od pustelni około 7 mil.
Widok ten wprawił lekarza i braci w wielki podziw dla świętości Ojca. Zaś lekarz rzekł: „Moi bracia, ani wy, ani ja, nie znamy należycie świętości tego człowieka”.

Kompilacja Asyska, 68

źródła:

  1. Theophile Desbonnets OFM, Na szlakach św. Franciszka z Asyżu, Przewodnik po sanktuariach franciszkańskich, 1981
  2. bp Grzegorz Ryś, Franciszek, Życie – miejsca – słowa, 2013
  3. http://www.opiekun.kalisz.pl/index.php?dzial=artykuly&kat=sladamiswfranciszka&id=2497
Udostępnij na:
  • Facebook
  • Śledzik
  • Digg
  • Wykop
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Google Buzz
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • email
  • Drukuj
Opublikowano środa, 11 marca, 2015 w Duchowość Franciszkańska, Materiały ze spotkań, Miejsca Franciszkańskie. Możesz skomentować lub śledzić(trackback) ze swojej strony.

Napisz

Imię (*)
E-mail (będzie ukryty) (*)
Strona www

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Wpis