Panie, Jezu Chryste, Ty jesteś taki sam, wczoraj, dzisiaj i zawsze! Ty jesteś jedyną Osobą, w której możemy zakotwiczyć nasze życie. Ty, Panie, uczyniłeś nas sprawiedliwymi nie z powodu naszych czynów, ale na mocy wiary, będącej darem Twojej łaski. Pragniemy żyć z Tobą i w Tobie dla Boga Ojca. Chcemy być ukrzyżowanymi z uwagi na Twoją niepojętą miłość i dla tej samej przyczyny pragniemy żyć i umierać, a nawet umierać, aby żyć. Już nie człowiek z krwi i kości, nie idol, który zawładnął naszą wyobraźnią, ale Ty i tylko Ty, bądź naszym życiem, Ty,nasze uświęcenie, Ty nasza niewysłowiona radość w miłowaniu Ciebie do końca, jak Ty nas umiłowałeś. O Chryste, Ty nie umarłeś na darmo, ponieważ to Twoja miłość pozwoliła nam ożyć i odrodzić się, a my – ukrzyżowani i wolni – wierzymy w Ciebie, prawdziwy nasz Bracie, który od zawsze i na zawsze jesteś Bogiem. O Chryste, Ty jesteś jedynym naszym Panem; wszystko od Ciebie wzięło początek i wszystko w Tobie znajdzie swoje dopełnienie.
Panie, Jezu Chryste, Ty najlepiej wiesz, jak bardzo leży nam na sercu nasza wolność i niebezpieczeństwo jej utraty. Wiesz także, że bardzo często ją tracimy, nie zauważając tego. Dzieje się to wtedy, gdy skłaniamy się ku bożkom aktualnie panującej mody. Prosimy Cię ,zmiłuj się nad nami. Spraw, abyśmy wreszcie zrozumieli, że jedynie Ty możesz i chcesz wyrwać nas z wszelkiej naszej niewoli, ofiarowując nam dar Twojego Słowa zbawienia, które pozwala nam trwać w Tobie. Zerwij więc z nas pęta kompromisów o grzechów, poprzez które więzi nas nasz własny egoizm.
Niech Twoje umęczone ciało i Twoja przelana krew, cena naszej wolności, staną się w nas źródłem odnawiającego się w miłości życia, które niech nieustannie staje się naszym darem dla Ciebie i dla naszych braci. Jedynie w ten sposób zakosztujemy radości tej wolności, która znajdzie swoją pełnię wówczas, gdy TY, nieskończona Wolność, staniesz się wszystkim we wszystkich.
Boże, Ojcze miłości i miłosierdzia, Ty zawsze okazywałeś człowiekowi litość i współczucie, dzięki czemu nie pozostawał on nigdy zamknięty w skorupie swego grzechu i buntu. Już w czasach Starego Testamentu zechciałeś, aby wąż, nosiciel śmierci, przekształcił się w dar, za sprawą którego dokonywało się uzdrowienie.
Ponadto pozwoliłeś, aby Twój Umiłowany Syn przyjął ludzką naturę, a tym samym także i wziął na siebie nasz grzech po to, aby każdy, kto na Niego spojrzy, widział w krzyżu nie znak śmierci – szczyt ludzkiego okrucieństwa – znak odrzucenia, ale tajemnice nieskończonej miłości. Naucz nas wierzyć, że Ty jesteś naszym Ojcem i że nie istnieje niszczące doświadczenie śmierci ani porażająca rzeczywistość grzechu, ponieważ przez tajemnicę Twojej wszechmogącej litości, będącej wyrazem Twojego miłosierdzia, wszystko to stało się znakiem życia i nadziei.
ACTIO
„Oczy nasze są zwrócone ku Panu Bogu naszemu” (por. Ps 123, 2).
Przybądź, słodka Światłości, Prawdo, która dajesz nam życie. Przeniknij nasze serca, otwórz okna naszej duszy, oświeć nasze myśli, oczekiwania i pragnienia. Otrząśnij nas z odrętwienia, zwłaszcza gdy nasze przyzwyczajenia mogłyby uśpić w nas czujność i odwagę opierania się złu. Świeć w mroku zwątpienia, kiedy wszystko staje się płaskie i bezbarwne jakby dobro i zło były jedynie pustymi i nic nie znaczącymi słowami z przeszłości. Obdarz nas zdolnością rozeznawania dobra, uczuciem wstrętu do kłamstwa i odwagą prawdy, która wyzwala.
Rozświetl nasze mroki niczym błyskawica i pociągnij nas ku sobie blaskiem światła potężniejszego niż tysiące błyskotek z naszej codziennej wędrówki. Pozwól zakosztować smaku Bożego prawa, przejrzystego piękna wypróbowanej prawości, pociechy łez nawrócenia, radości wyproszonego i otrzymanego przebaczenia, abyśmy już nigdy nie okazywali się ludźmi fałszywymi i nieszczęśliwymi. Nie dozwól, abyśmy oszukiwali samych siebie ani naszych braci, ale wspieraj nas mocą Twojej wierności, aby ta podnosiła każdego, kto w czasie próby zawierzy siebie Twojej miłosiernej miłości.
Jezu, także i my chcemy Ciebie zobaczyć, w tej godzinie, w której jako ziarno zanurzasz się w ziemi naszego bólu i cierpienia i kiełkujesz jak nabrzmiały kłos, nadzieja urodzajnego żniwa. Ty pokazujesz, jak słodko jest umierać temu, kto kocha i sam siebie ofiaruje w radości. Stracić życie z Tobą i dla Ciebie oznacza tak naprawdę je odnaleźć. A zatem także i płacz może przerodzić się w radość.
W Twoich ranach, Panie, znajdujemy schronienie. W nich też znajduje sens każde ludzkie cierpienie. Jedynie patrząc na Ciebie, znajdujemy siły do ufnego powierzenia nas samych Twoim dłoniom. Obmyj oczy naszego serca, abyśmy w nim, nie jak w lustrze, ale twarzą w twarz zobaczyli Ciebie takim, jaki jesteś. Amen.
Boże, Ojcze Wszechmogący, w dzień i w nocy kierujemy do Ciebie jedno ważne pytanie: Kiedy skończy się na świecie zło? Kiedy przestanie mieć znaczenie opinia ludzi stosujących przemoc i kiedy nastąpi kres pomyślności ludzi okrutnych i złośliwych? Kiedy w końcu człowiek niewinny nie będzie już szkalowany, a Ty weźmiesz go w obronę? Otwórz nam oczy wiary, abyśmy zobaczyli, że Ty wszystkiemu nadajesz sens, i to od chwili, kiedy jesteś obecny na zawsze przy każdym człowieku w Twoim Umiłowanym Synu, który jest Święty, Nieskalany, Baranek oswojony, za nas prowadzony na rzeź. Spraw, abyśmy żyli tylko dla Niego, w pełni przylgnęli do Słowa, któremu wierzymy i któremu chcemy wierzyć z całych naszych sił. Wzmacniaj naszą wiarę, uczyń nas stałymi i wytrwałymi, a zwłaszcza w godzinie, w której tajemnica okryje cieniem nasze przerażone serce, do czasu, kiedy ukaże się w całej pełni Twój mądry plan miłości.
ACTIO
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J3, 16)