Zapraszamy tych wszystkich, którzy pragną doświadczyć mocy Słowa Bożego i w Jego świetle odkrywać prawdziwy obraz siebie oraz nauczyć się patrzeć na siebie tak, jak patrzy na nas Bóg. To głębokie spotkanie prowadzi do przemiany serca i odkrywania na nowo Bożej Miłości.
Nie ma bowiem ani takiej sytuacji, ani takiej historii, ani takiej mocy, która mogłaby nas od tej Miłości odłączyć. [Rz8, 31-39]
Pracujemy metodą warsztatową. Badamy kontekst Słowa opierając się na tekstach: greckim i hebrajskim oraz komentarzach Ojców Kościoła. Jednocześnie szukamy odpowiedzi na pytanie: „Co Słowo Boże wnosi dziś do mojego życia?”
Zapraszamy także rodziny – zapewniamy opiekę nad dziećmi podczas warsztatów. Prosimy, aby zabrać ze sobą Pismo Święte (Stary i Nowy Testament).
Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym; czynnym lecz nie narzucającym się. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty Panie wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół. Wyzwól mój umysł od nie kończącego się brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę jak ich przybywa a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza. Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich. Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę Cię o większa pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy; to jeden ze szczytów osiągnięć szatana. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach; daj mi Panie łaskę mówienia im o tym.
Herb zakonny: to mniej lub bardziej prosty znak rozpoznawczy zakonu czy rodziny zakonnej. W starach zakonach jakim jest zakon franciszkański proces jego formowania trwał bardzo długo. Zawarta w nim symbolika streszcza historię i duchowość zakonu. Podobnie jak inne herby składa się z ujętej w mniej lub bardziej ozdobny kartusz tarczy herbowej z towarzyszącą jej niekiedy dewizą herbową.
Dzisiejszy herb Zakonów Franciszkańskich to umieszczony na niebieskim lub srebrnym tle krzyż z wyłaniającymi się u dołu z obłoków dwoma skrzyżowanymi rękoma: jedną obnażoną Chrystusa, drugą w habicie św. Franciszka. Na otwartej dłoni Chrystusa widoczna jest rana po przebiciu gwoździem. Na dłoni Franciszka podobna rana stygmatów, którymi Bóg w cudowny sposób upodobnił go na górze Alwerni 17 września 1224 r. do Chrystusa. Podobne też ma być powołanie franciszkańskie: pójście z Chrystusem aż do upodobnienia się do Niego we wszystkim a szczególnie w ubóstwie i wyniszczeniu się dla braci. Wskazana przez krzyż droga prowadzi do nieba. Często u dołu herbu jest umieszczona wstęga herbowa z napisem „Deus meus et omnia – Bóg mój i wszystko”. Czytaj dalszą część wpisu »
17 listopada obchodzimy wspomnienie św. Elżbiety Węgierskiej, która jako księżna oddała się pielęgnowaniu chorych i cierpiących – główna patronka wielkiej rodziny III Zakonu Św. Franciszka – patronka miłosierdzia chrześcijańskiego.
Księżna
Św. Elżbieta urodziła się w 1207 r. Na Węgrzech. Była córką króla węgierskiego Andrzeja II i Gertrudy von Andechs (siostry św. Jadwigi Śląskiej). Św. Elżbieta jest więc siostrzenicą głównej patronki Śląska. Żyła w XIII wieku, szczytowym okresie średniowiecza, w stuleciu, które wydało najwięcej świętych w historii Kościoła. W 1221 r. św. Elżbieta została zaręczona z Ludwikiem, synem Księcia Hermana, landgrafa Turyngii i Hesji, na zamku w Wartburgu koło Eisenach, na którym też po zaręczynach zamieszkała. W 14-tym roku życia wyszła za mąż za Ludwika IV. Była matką trojga dzieci: Hermana, Zofii, Gertrudy. Szczęście rodzinne okazało się jednak dla Elżbiety bardzo krótkie. Po 6 latach, w roku 1227 jej mąż zmarł w Brindisi we Włoszech, kiedy udawał się na wyprawę krzyżową do Ziemi Świętej. Elżbieta miała zaledwie 20 lat kiedy została wdową. Z własnej woli odsunęła się od życia dworskiego, opuściła zamek w Wartburgu i osiedliła się z dziećmi w pobliskim Eisenach, gdzie do dzisiaj znajduje się kościół. Potem przeniosła się do Marburga. Czytaj dalszą część wpisu »